W życiu każdego inżyniera można wyróżnić kilka faz nastawienia do szeroko pojętej dziedziny jaką jest budownictwo. Początkowo, świeżo po opuszczeniu uczelni, każdy młody absolwent jest pełen oczekiwań, nadziei i chęci do pracy. Pierwsze zderzenie z rzeczywistością następuje w trakcie poszukiwania zatrudnienia. Jakby się mogło wydawać, firmy wcale nie biją się o świeżo upieczonych inżynierów bez doświadczenia. Załóżmy jednak, że dostaliśmy pracę. Kolejne zaskoczenie, to zdanie sobie sprawy, że kilkuletnie studia wcale nas do niej nie przygotowały. Wszystkiego trzeba się nauczyć na nowo.
Zaawansowana matematyka z całkami i różniczkami i oceny dające stypendium niewiele się wtedy liczą. Kolejny krok przychodzi kiedy zaczynamy być bardziej biegli w tym, co robimy i zyskujemy pewność siebie. Zaczynamy być trochę mniej uważani i myślimy, że jesteśmy ‘niezniszczalni’. Aż do momentu, kiedy popełniamy jakiś błąd – wtedy schodzimy na ziemię, jesteśmy bardziej pokorni i powtarzamy cały proces nauki od początku… mając nadzieję, że za każdym razem uczymy się na błędach.
Czy chcesz wiedzieć, dlaczego zostałem BIM-sceptykiem? Czy BIM ma wady? Jeśli tak, to czytaj dalej!
Spis treści
Pierwsze doświadczenia z BIM
Tak samo jest w wypadku technologii BIM – początkujący praktykant pełen jest entuzjazmu, zwłaszcza po obejrzeniu ładnych animacji i wizualizacji. Wszystko pięknie wygląda i obiecuje łatwą i przyjemną pracę przy uniknięciu wszystkich możliwych błędów. Przecież w modelu wszystko jest przedstawione i sprawdzone, prawda? Następnie jednak zaczynają pojawiać się trudne pytania – jak to wszystko na prawdę działa? Czy wystarczy kliknąć parę razy to tu to tam i otrzyma się każdy rodzaj żądanej informacji z modelu? Czy wszystko można sparametryzować? Czy model jest bezbłędny? Kto tak na prawdę wykonuje całą tę pracę? Ile to kosztuje? Jak to działa na budowie? Czy dalej potrzebuję wykonywać rysunki? Pytań jest wiele, a czasu tak mało…;-)
Jednak już po pierwszych doświadczeniach okazuje się, że cały ten BIM wcale nie jest taki prosty. Mimo dobrze wyglądających modeli i wizualizacji zaczynamy powoli zdawać sobie z czegoś sprawę. Z czegoś bardzo ważnego. Wreszcie następuje oświecenie: BIM to nie tylko model 3D!
Wtedy samo nasuwa się kolejne pytanie: czym zatem jest BIM?
Czym dla mnie jest BIM?
Z własnego doświadczenia przekonałem się, że ‘dobrze’ wykorzystany BIM w większości jest tym, czego nie widać na modelu 3D:
- To ciężka praca całego zespołu: zaczynając od inwestora, który powinien założyć odpowiednie wymagania, poprzez architekta, projektanta i wykonawcę.
- To szukanie nowych rozwiązań, które niekoniecznie wcześniej były wypróbowane.
- To dobra komunikacja na projekcie, jasne przekazanie oczekiwań i dyskusje co będzie najlepsze w danym wypadku.
- To ambitni inżynierowie zdecydowani zejść z utartych ścieżek – jak na przykład pracy z rysunkami – i będący w tym konsekwentni.
To odpowiedni szefowie, kierownicy i liderzy rozumiejący, że w nowe technologie trzeba zainwestować, a na rezultaty należy poczekać, czasem długo.
Dlaczego zostałem BIM-sceptykiem?
Ja sam, tak samo jak większość osób, które poznają tę nową technologię, byłem pełny entuzjazmu i wierzyłem, że wprowadzenie BIMu rozwiąże wszystkie istniejące problemy. Bo jak można nie wierzyć modelowi, za pomocą którego wszystko można przedstawić w 3D i sprawdzić? Podane poniżej sytuacje wyjaśniają pokrótce w jaki sposób zostałem BIM-sceptykiem.
- Moje pierwsze, delikatne zderzenie z rzeczywistością nastąpiło, kiedy zorientowałem się, że nie wszystko można zamodelować, a często całe to modelowanie zajmuje więcej czasu, niż wykonanie tradycyjnych rysunków. Dodatkowo, niektóre instytucje publiczne w Norwegii wymagają wykonania określonej liczby rysunków do procesu kontroli i zatwierdzenia konstrukcji mostowych. Jak na przykład Statens vegvesen, który jest odpowiednikiem polskiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Czyli rysunków ostatecznie i tak w całości się nie uniknie.
- Kolejny, bardziej poważny zawód przeżyłem na budowie, kiedy zacząłem porównywać model wykonany przez projektanta do rzeczywistości. Co prawda w tym wypadku projekt był bazowany na rysunkach, ale z powodu dużej ilości zbrojenia, sięgającej do 400 kg/m3, projektant dodatkowo wykonał model 3D zbrojenia belki poprzecznej mostu. Chciał w ten sposób sprawdzić, czy całe zaprojektowane zbrojenie ‘wejdzie’ do konstrukcji. Niestety modelując założył, że tam gdzie są kolizje pomiędzy zbrojeniem, wykonawca rozwiąże problem na miejscu. Inaczej mówiąc: gdy coś staje się trochę trudniejsze, zrzucamy ten problem ‘na budowę’, a oni na pewno sobie jakoś z tym poradzą. Jeśli jednak nie jesteśmy w stanie pokazać konstrukcji bez kolizji w modelu 3D, to jak można to zrobić na budowie?
- Zauważyłem również, że podobnie jak w wypadku użycia programów obliczeniowych do konstrukcji, za bardzo ufamy nowym technologiom i zapominamy, że sami też musimy myśleć. Samo użycie BIMu nie zrobi z projektu sukcesu, a niewłaściwe jego wykorzystanie może wręcz zaszkodzić. Rezultaty osiąga się proporcjonalne do tego, jak dużo pracy wkładasz w wykonanie modelu. Innymi słowy, często powtarzanymi przez starszych inżynierów: ‘shit in = shit out’.
- Sceptykiem zostałem również jeśli chodzi o oferty nauczania BIMu i możliwości rozwoju. Obecnie na rynku można wybierać wśród wielu kursów i ‘BIM-ekspertów’, ale nadal jest niewiele praktycznego doświadczenia i wiedzy, jak to wszystko powinno działać i być wykorzystane w codziennej pracy. Jako że branża BIM w budownictwie jest niewielka, większość kursów jest prowadzona przez te same osoby, a ich program jest podobny. Tylko garstka tych ludzi jest w stanie wykazać odpowiednie i praktyczne doświadczenie do przekazywania swojej wiedzy.
- Z pracy w różnych firmach oraz po różnych doświadczeniach przekonałem się, że kontrola jakości pozostawia bardzo dużo do życzenia. Na każdym etapie projektu i w każdej zaangażowanej organizacji. Niestety nigdy nie ma wystarczająco dużo czasu i zasobów, żeby wszystko zrobić bezbłędnie. Ale nie usprawiedliwia to słabej jakości i powielania wcześniej popełnionych błędów. Dotyczy to modelowania 3D i wykorzystania BIMu w taki sam sposób jak w wypadku tradycyjnej metody projektowania i przygotowania dokumentacji projektowej.
Dlatego właśnie zostałem BIM-sceptykiem.
Podsumowanie i spojrzenie w przyszłość
Po przeczytaniu tego artykułu mogłoby się wydawać, że jestem negatywnie nastawiony do wykorzystywania BIMu w branży budowlanej. Nic bardziej mylnego! Nie tylko nie jestem pesymistą, ale widzę również ogromny potencjał i korzyści z wykorzystania tej technologii (możesz o tym przeczytać w artykule który współtworzyłem: Dlaczego powinienem wykorzystywać technologię BIM?).
Bo jak zawsze, istnieje też druga strona medalu. BIM-sceptycyzm nie jest wcale zły i negatywny! Już samo zadawanie pytań, rozpoznawanie możliwości rozwoju, chęci zmiany na bardziej efektywne prowadzenie procesu budowlanego – to wszystko daje nadzieję, że w ciągu kilku lat branża zmieni się na lepsze. Mamy szczęście uczestniczyć w tym procesie – jak również wyznaczać standardy na przyszłe projekty. Będzie to wymagało ciężkiej pracy, otwartości, popełniania i przyznawania się do błędów – ale wierzę, że jest to obecnie jedyna słuszna droga. Dlatego ważne jest żeby pamiętać, że wprowadzenie BIMu nie jest w całości bezproblemowe. Musimy nie tylko zainwestować w nowe programy i wydać pieniądze na szkolenia, ale przede wszystkim zmienić sposób myślenia. Tradycyjny sposób realizacji projektów trzeba dopasować do nowych technologii i wymagań rynku, oraz najważniejszego: do tego, czego my sami naprawdę potrzebujemy.
Równocześnie zdaję sobie sprawę z faktu jak dużo racji jest w powiedzeniu: ile ludzi, tyle różnych doświadczeń i opinii. Dlatego chciałbym zapytać się Ciebie: jaki był Twój pierwszy kontakt z technologią BIM? Czy doświadczyłeś podobnych emocji i przemyśleń, jak zostało to opisane w niniejszym artykule? Zostaw swój komentarz, albo napisz do nas na [email protected]!
Mam nadzieję że w tym, 2023 roku sytuacja polepszyła się?